• 1.jpg
  • 2.jpg
  • 3.jpg
  • 4.jpg
  • 5.jpg
  • 6.jpg

"Wspomnień czar" odc. 2

Sezon 2001/2002

TAJFUN Łubno Szlacheckie - BŁĘKITNI Żeglce  2:2 (2:0)

 

 

23.09.01r. - Łubno Szlacheckie

Tajfun Łubno Szlacheckie – Błękitni Żeglce 2-2 (2-0)

Skład: Marek Łańczak - Zbigniew Mędrek [46’ Daniel Skalski], Stanisław Kozieł, Łukasz Kania [59’ Jerzy Skalski], Paweł Rachwał - Łukasz Krężałek, Sławomir Trybus, Piotr Kiełtyka, Piotr Laskoś [79’ Piotr Czekaj] - Piotr Janik [46’ Jacek Dubis], Marcin Mędrek

Żółta kartka:  M. Mędrek

Rezerwa: Paweł Nagłowicz

Piłkarz meczu: Łańczak

Średnia wieku: 23.00

Faworytem tego meczu byli na pewno gospodarze zwłaszcza, że nasi zawodnicy byli rozbici psychicznie po klęsce w meczu z Iwełką Iwla [0-4].


Nasze nastroje pogorszyły się jeszcze bardziej w niedzielny poranek, gdy okazało się, że z różnych względów w spotkaniu, które miało rozpocząć się o 13:00, od początku nie będą mogli zagrać Daniel Skalski, Jacek Dubis oraz Tomasz Rachwalski, który był tego dnia całkiem "niedysponowany" i w ogóle nie można było na niego liczyć.
Pierwsze 20 minut tego spotkania to całkowita dominacja gospodarzy, którzy zamknęli naszą wystraszoną drużynę na własnej połowie. Pomimo takiej przewagi nasi dzielnie bronili się. W kilku sytuacjach nasza ekipa miała sporo szczęścia, bądź na posterunku był weteran piłkarskich boisk [rocznik ‘55] – Łańczak, który 3 razy wybronił piłki, które zdawały się być nie do wybronienia. Szczęście naszą ekipę opuściło w 24min., kiedy to nasz golkiper zbyt długo przetrzymywał piłkę w rękach, za co sędzia główny podyktował wolnego z 14 metrów. Rzut wolny został przez gospodarzy zamieniony na gola i przegrywaliśmy 1-0. Po stracie gola sytuacje się odwróciły, bo to nasi ruszyli do zdecydowanych ataków na bramkę Tajfunu. W 26min. doskonałej sytuacji do zdobycia bramki nie wykorzystał Janik, nie trafiając w bramkę z 5 metrów. W 28min. strzał M. Mędrka zza 16stki o centymetry minął słupek bramki miejscowych. W 33min. nie dopisało nam szczęście, bo strzał z wolnego Trybusa z 25 metrów wylądował na poprzeczce. W 35min. zimnej krwi w sytuacji sam na sam z bramkarzem zabrakło Janikowi. Niestety z ogromnej przewagi jaką posiadali nasi nic nie wyszło i ostatnie 10min. zdecydowanie należało do rywali którzy w ciągu pięciu minut mogli zdobyć 3 gole, ale ta sztuka im się nie udała, bo w naszej bramce nie do pokonania był Łańczak. W 44min. niestety szczęście już nie dopisało i w dość przypadkowy sposób zawodnicy z Łubna zdobyli drugiego gola. Do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił i z mizernymi minami nasi piłkarze schodzili na przerwę.
Na drugą część nasi wyszli wzmocnieni Dubisem i Danielem Skalskim, którzy na stadion dotarli około 40min. W drugiej części do około 65 min. mecz był wyrównany, a obie drużyny zmarnowały po dwie dogodne okazje do zdobycia bramki [z naszej strony Marcin Mędrek i Dubis]. Po tym okresie wyrównanej gry powoli zaczęła zarysowywać się nasza przewaga. Przyniosło to efekt w 70min., gdy w polu karnym Dubis minął dwóch rywali i strzałem przy lewym słupku pokonał bramkarza gospodarzy, dając nam nadzieje na wywiezienie choć by punktu z Łubna. Po zdobyciu kontaktowego gola nasi chcąc pójść za ciosem przez 10min. praktycznie nie schodzili z połowy rywali jednak niewiele z tego wynikało, bo w kilku sytuacjach brakowało szczęścia, jak np. Dubisowi, Marcinowi Mędrkowi czy Trybusowi, którzy chybiali z kilkunastu metrów, bądź bez zarzutu spisywał się bramkarz Tajfunu. W tym czasie miejscowi, którzy w drugiej połowie nas zlekceważyli wyprowadzili 3 kontry, ale na swoim miejscu była nasza defensywa bądź bramkarz. Od około 80min. dała o sobie znać 50-cio osobowa grupa naszych kibiców, która do końca głośnym dopingiem zachęcała naszych ulubieńców do jeszcze lepszej gry [doping prowadziła ponad połowa fanów]. Gdy wydawało się że mecz zakończy się naszą porażką to w 91 min Dubis z prawej strony wymanewrował dwóch rywali, wbiegł z futbolówką w pole karne i wystawił ją na 5-y metr do wbiegającego Mędrka, który bez trudu umieścił ją w bramce rywali, wywołując euforie wśród Żegleckiej publiczności! Po zakończeniu spotkania pewni swego przed meczem gospodarze winą za remis obwinili sędziego głównego [Mroczka] nie mogąc się pogodzić ze stratą punktów z naszym zespołem.

 

(Tomasz Serwa)